Dzis naszego synka odprowadziliśmy do "sypialni Bożej"-Pisze sypailni bo tak ksiadz na kazaniu powiedzial ze cmentarz to sypialnia Boza.
Bylo piekne sloneczko ktore swiecilo dla mojego ksiecunia.Juz Niuno nie cierpi nic go nie boli.
Jest tam na gorze i na nas spogląda.Bedzie sie opiekowac mama tata i Ola.
Ale teraz najgorsze dla nas rodzicow jak sie z tym wszystkim pogodzic?
Dzis mi ciezko cokolwiek napisac bo ciagle placze ,placze bo nie wierze ze mojego synka juz nie ma.
Dziekuje rodzinie,przyjaciolom,znajomym za to ze byliscie w ostatniej drodze Szymka.
Nie zapominajcie o nim bo on na nas teraz spoglada
Dziekuje przyjaciolom z MARZYCIELSKIEJ POCZTY ze i oni o nim pamietali i Tobie Weroniko ze jako ich przedstawiciel bylas z nami.
Szymuś – nasz synku
trzeba przeogromnej wiary, aby próbować odnaleźć sens Twojego odejścia.
Trzeba ogromnej siły aby umieć teraz bez Ciebie żyć.
Jeszcze nie wiemy, czy znajdziemy w sobie tę wiarę i siłę .
Patrzeliśmy na Twoją walkę, cierpienie, odejście i nadal nie wierzymy, że to się stało. Dziękujemy Bogu, że zdążyliśmy Tobie tysiące razy powiedzieć jak Ciebie kochamy i jak wspaniałym jesteś synem, jednak nie ma w nas zgody na to, że tyle wspólnych chwil zostało nam zabranych.
Szymuś wierzymy, że jesteś już w domu a my ciągle w drodze. I chociaż wszyscy myślimy, że droga naszego życia jest długa…..to my już wiemy, iż są drogi zbyt krótkie i bardzo wyboiste. Twoja choroba nauczyła nas szanowania każdego dnia i każdej chwili. Nauczyła nas doceniać rzeczy pozornie błahe i nieważne. Synku nauczyłeś nas cieszyć się rzeczami, które dotąd były dla nas zupełnie nie warte uwagi. Boże, czy potrzebujemy takich lekcji , aby szanować dane nam przez Ciebie życie?
Dziękujemy wszystkim, którzy byli z nami przez ten czas. Dziękujemy za pomoc, słowa wsparcia, serdeczne gesty oraz modlitwy. Przez cały czas wiedzieliśmy, iż mamy wokół siebie przyjaciół. Prosimy naszego Aniołka, aby otoczył was wszystkich swoimi skrzydłami.
Rok temu o tej porze cieszyliśmy się, że nasza rodzina powiększy się……dzisiaj żegnamy nasz największy skarb. Największy ból fizyczny jest niczym w porównaniu do tęsknoty jaką czujemy. Dlatego prosimy Boga, aby dał nam siły na kolejne dni i lata bez Ciebie.
Patrz nasz urwisie na nas z góry i daj znać jak Ci tam jest!
Do zobaczenia………