Pamiętam jak dziś jak rano wstałam i zadzwoniłam do okulistki aby zapisać Szymka.Cudem ktoś odmówił i było dla nas miejsce.Pojechaliśmy o 13.Nawet przez myśl mi nie przyszło ze już Szymek do domku nie wróci.Po zbadaniu przez okulistkę pani poprosiła aby Szymek z tata wyszedł-wtedy usłyszałam podejrzewam u pani syna guza mózgu ma duże ciśnienie śródczaszkowe.Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.Dostaliśmy skierowanie do Elbląga ,tam zrobiono mu tomograf-i usłyszałam to czego nie chciałam-PANI SYN MA GUZA MÓZGU.Byłam wtedy w 6 miesiącu ciąży z Olusia.Kiedy to usłyszałam osunęłam się o ścianę i zaczęłam płakać...Dzis kiedy to sobie przypominam i pisze ryczę jak by to było wczoraj.Jedna chwila przekreśla nasze życie.Zycie naszego synusia.
Do dziś nie wybaczyłam i nigdy nie wybaczę lekarzowi który dwa dni wcześniej nie przyjął nas na oddział.Wiem ze to by mu życia nie uratowało ale powinnością lekarza jest przyjąć dziecko na oddział.On odebrał mu ta nadzieje...Przeszłam ciążka probe życia nie tylko z choroba Szymka ale tez z zawiścią ludzi.Ci co to czytają wiedza o kim mowie kto nam wyrządził największa krzywdę!!!
Dzis kiedy mija rok od diagnozy,4 miesiące od odejścia Szymka inaczej patrze na świat.I inaczej patrze na ludzi.
KOCHAM CIE SYNUŚ NA ZAWSZE I NIE RAZ WIELE BYM DALA ABY BYĆ Z TOBĄ ALE TU MNIE POTRZEBUJE TWOJA SIOSTRZYCZKA OLA
Mój Boże...
OdpowiedzUsuńMoniko, tulę Was do swojego serduszka, Szymuś ma w nim swoje miejsce na zawsze...
OdpowiedzUsuńpłacze razem z tobą :(((
OdpowiedzUsuńMoniczko,po raz kolejny łzy leja sie same....to jest tak straszne,ze nawet nie umiem sobie wyobrazic...jestes osoba o wielkim sercu i za to Cie bardzo szanuje.Szymus na zawsze zostanie w mej pamieci.Zycze wam duzo sily i zdrowka dla calej rodzinki.Buziaczek dla Olenki.
OdpowiedzUsuńKochana, czytając Twój dzisiejszy wpis łzy znów mi poleciały, tak jak rok temu. Ciężko cokolwiek pisać... Jesteście wspaniałą i silną rodziną i tak trzymajcie. Całuski dla Ciebie i Olusi :* oraz jeden w górę dla Szymcia :*
OdpowiedzUsuńStraszne to..po prostu straszne...
OdpowiedzUsuń:(
TAK BYM CHCIAŁA, ABY TA BAJKA (DO KTÓREJ LINK PODAŁAM PONIŻEJ) BYŁA TYLKO WYTWOREM WYOBRAŹNI, KTÓRA MIAŁABY NA CELU POCIESZENIE WYIMAGINOWANYCH POSTACI...-:(, NIESTETY, TAK WIELE JEST BÓLU, TAK DUŻO OSIEROCONYCH RODZICÓW...-:(. NIE WIEM, JAK MOGĘ POCIESZYĆ PANIĄ? WOLAŁABYM TO JA BYĆ CHORA NA WSZYSTKIE NOWOTWORY ŚWIATA JEDNOCZEŚNIE...-:( - ZAMIAST TYCH WSZYSTKICH CIERPIĄCYCH, NIEWINNYCH MALUSZKÓW... CÓŻ...WIELKA SZKODA, ŻE SIĘ TAK NIE DA...PROSZĘ MI WIERZYĆ, ŻE NIE ZAWACHAŁABYM SIĘ NAWET MINUTY...
OdpowiedzUsuńhttp://www.duszki.pl/poogladaj_poczytaj/bajkoterapia/Bajka_o_calusnym_aniolku.html/ odczyt z dnia 11.07.2012 roku.