Rozmawiam ze Szymkiem kilka razy dziennie i zawsze jest wesoły i skory do życia.Codziennie mi mówi kto ze znajomych osób przyszedł na oddział co tam słychać.Troszkę mu już się tam nudzi ale już jutro do domku.Na obiad zażyczył sobie schabowe,tam w szpitalu bardzo mu nie smakują obiady choć przyzna ze sa dobre.Ale to na pewno chemia tak działa ze nie ma apetytu.W domku zaś to i tak nadrabia.Codziennie rano tylko pyta co dziś na obiad.
Jeszcze dziś i jutro jakaś dawka chemii i ciekawe jak ten cykl 5 dniowy zadziala na ta chorobę.
Takich cykli ma być jeszcze 3 wiec z tego co mówiła pani doktor kolejny wyjazd pod koniec października.
Obserwuje blog Malej Sandry która tez walczy z guzem mózgu ,tam wyczytałam ze jej mama napisała ze jej córce tez nie dali szans na życie w Centrum Zdrowia Dziecka,a mimo to choć Sandra walczy nadal żyje z choroba już 2 lata.Czemu wiec mojemu Szymkowi po 2 miesiącach bo 1 chemie zaczął w sierpniu już lekarka postawiła Krzyż,ze on nie ma szans?
Eh nawet tak nie myślę ze mogłabym go stracić ale jednak obawa jakaś jest,ze może miała racje?
Poczekamy na dokumentacje i zobaczymy co inni lekarze powiedza.Byc moze jest nadzieja która '
zostala mi tak szybko odebrana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
<3 Dziękuję za komentarz <3
Dziękuję za życzliwość,dobre słowo i uśmiech.
Zapraszam znów będzie mi bardzo miło;)