15 październik - Dniem Dziecka Utraconego
Aniołkowe Święto
- Zobaczcie, zobaczcie!!! Coś się dzieje na Ziemi!!!! Nasze mamusie ciągle o czymś rozmawiają, ciągle coś do siebie piszą, coś kupują... - Kubuś głośno wzywał Aniołkową Bandę na niebieską chmurkę.
- Przecież niedługo nasze Święto -oznajmili głośno Piotruś i Karolek, którzy najdłużej mieszkali w Niebie.
- Nasze Święto? - dziwiły się Aniołkowe Maluchy
- Mamy urodziny i aniołkowe urodziny, ale o żadnym innym aniołkowym święcie to nie wiemy.
Karolek i Piotruś usadowili się wygodnie na chmurce i zaczęli opowiadać o aniołkowym święcie.
- To się nazywa Dzień Dziecka Utraconego
- Ja wcale nie czuję się utracony - krzyknął głośno Kubuś, tupiąc dodatkowo nóżką.- Moja Mama mówi, że jestem ukochany. Jak się miałem utracić? Przecież cały czas jestem przy Mamusi i przy Tatusiu i przy Bracie też ciągle jestem.
- Kropek nie denerwuj się, bo to nie ładnie. Aniołki się nie denerwują i nie krzyczą i nie tupią nózkami - Dziewczynki uspokajały zdenerwowanego Kubusia.
- My wiemy, że Nasze Mamusie i Tatusiowie i Bracia i Siostry czują naszą obecność, ale tak się to święto nazywa i już.
Aniołkowa Banda z niecierpliwością czekała co się stanie. Codziennie, wszyscy obserwowali przygotowania do Ważnego Dnia.
W końcu nadszedł Świąteczny Dzień. Aniołki przecierały oczy ze zdumienia. Ze wszystkich krańców Ziemi połynęły do Nieba kolorowe baloniki i tysiące migoczących światełek. A do każdego z nich Aniołkowe Mamy włożyły swą miłość i tęsknotę.
Aniołki jeszcze długo, długo w nocy biegały po niebieskich chmurkach, bawiąc się swoimi balonikami. A kiedy zmęczone ułożyły się do snu pod puchowymi kołderkami na ich Anielskich twarzyczkach widniał słodki uśmiech....
- zaczerpnięte z sieci -
Osieroceni rodzice żyją pośród nas. Dla nich 15 października jest dniem szczególnym. Wtedy, w Dniu Dziecka Utraconego, obchodzą święto swoich córek i synów, którzy za wcześnie odeszli: wskutek choroby, wypadku, poronienia. Modlą się za nich lub do nich, odwiedzają malutkie i trochę większe groby, puszczają do nieba baloniki z imionami…
- Przecież niedługo nasze Święto -oznajmili głośno Piotruś i Karolek, którzy najdłużej mieszkali w Niebie.
- Nasze Święto? - dziwiły się Aniołkowe Maluchy
- Mamy urodziny i aniołkowe urodziny, ale o żadnym innym aniołkowym święcie to nie wiemy.
Karolek i Piotruś usadowili się wygodnie na chmurce i zaczęli opowiadać o aniołkowym święcie.
- To się nazywa Dzień Dziecka Utraconego
- Ja wcale nie czuję się utracony - krzyknął głośno Kubuś, tupiąc dodatkowo nóżką.- Moja Mama mówi, że jestem ukochany. Jak się miałem utracić? Przecież cały czas jestem przy Mamusi i przy Tatusiu i przy Bracie też ciągle jestem.
- Kropek nie denerwuj się, bo to nie ładnie. Aniołki się nie denerwują i nie krzyczą i nie tupią nózkami - Dziewczynki uspokajały zdenerwowanego Kubusia.
- My wiemy, że Nasze Mamusie i Tatusiowie i Bracia i Siostry czują naszą obecność, ale tak się to święto nazywa i już.
Aniołkowa Banda z niecierpliwością czekała co się stanie. Codziennie, wszyscy obserwowali przygotowania do Ważnego Dnia.
W końcu nadszedł Świąteczny Dzień. Aniołki przecierały oczy ze zdumienia. Ze wszystkich krańców Ziemi połynęły do Nieba kolorowe baloniki i tysiące migoczących światełek. A do każdego z nich Aniołkowe Mamy włożyły swą miłość i tęsknotę.
Aniołki jeszcze długo, długo w nocy biegały po niebieskich chmurkach, bawiąc się swoimi balonikami. A kiedy zmęczone ułożyły się do snu pod puchowymi kołderkami na ich Anielskich twarzyczkach widniał słodki uśmiech....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
<3 Dziękuję za komentarz <3
Dziękuję za życzliwość,dobre słowo i uśmiech.
Zapraszam znów będzie mi bardzo miło;)