Tekst w całości pochodzi z bloga:http://marcelina-jaworska.bloog.pl/id,332692817,title,JUZ-NIE-NIEME-A-GLOSNE-WOLANIE-O-POMOC,index.html?ticaid=6fb7d
Gdybym napisała, że głodujemy, skłamałabym ale jest źle. Staram się by dzieci miały podstawy żywieniowe, jednak leczenie Cysi pochłania skromny budżet domowy bez reszty. Nigdy nie pisałam jak to naprawdę u nas wygląda ale teraz muszę schować dumę w kieszeń bo jest coraz gorzej a narazie nie widzę perspektyw na nagłą poprawę. Z końcem czerwca miałam operację, do tej pory nie byłam na kontroli, nie wiem czy rak został usunięty w całości, czy też nadal mam sublokatora. Nic by to nie zmieniło bo jeżeli on nadal jest i rośnie to i tak nie mam gdzie zostawić dzieci na dłuższy czas. Bardziej niepokojący jest kaszel ropny, który ciągnie się od powrotu z Gacna, czyli od początku października. Różne jest jego natężenie, często można z nim żyć ale co jakiś czas dopada tak mocno, że człowiek marzy o antybiotyku..... po kilku dniach staje się lżejszy i już szkoda pieniędzy na lekarza i wydatek na siebie. Marcelinki dieta jest teraz odrobinę tańsza i będzie tak, dopóty będzie się rzucała na ten posiłek, który ma obecnie. Nie mamy Calogenu a powinnam podawać na zmianę z MCT, który jest zdecydowanie tańszy. Filip ma obiady w szkole ale jego dojrzewający organizm potrzebuje znacznie więcej..... nie stać mnie na zapełnienie żołądka jamochłona czymś wartościowym. Sama jem jeden posiłek dziennie, rzadko ciepły, najczęściej są to dwie, trzy kromki z serkiem topionym. Tomaszkowi rozcieńczam sok z wodą (jeden na dzień) tak, żeby nie widział bo wówczas bardzo się buntuje. Mięso z królika ma podawane z większą ilością ziemniaków z marchwią czy brokułami, kosztem nieopłacania rachunków domowych. Nie napiszę, że nie myślę o Świętach bo to czas Magii i ogromnej nadziei..... postaram się, żeby były chociaż dwa dania i dzieci nie odczuły tak bardzo braku funduszy. Miast prezentów spędzimy ten okres na grach i zabawach. Choinka? Mam nadzieję, że będzie. Mam uzbierane faktury za leczenie Cysi na przeszło grubo dziewięć tysięcy złotych, jednak nie mogę otrzymać zwrotów kosztów leczenia ponieważ pieniądze z 1% poszły w całości na miniony turnus rehabilitacyjny, dodatkowo dopłacając tym, co było na subkoncie z wpłat własnych. Dzięki WuJurkowi, który odwiedził nas w szpitalu mogłam zakupić słoik oleju kokosowego dla Cysi, dwie butelki Calogenu, buty również dla niej na zimę oraz mięso na obiad. Tak, mięso na obiad w przeciągu dwóch miesięcy mieliśmy tylko przez trzy dni. Dzięki wpłatom Norberta i pewnej Pani z Salonu24 mogę teraz rehabilitować córkę w warunkach domowych przez miesiąc, mogłam zakupić parowar bo poprzedni szlag trafił oraz zamówić 10 litrowych słoików oleju kokosowego, wykupić leki w aptece. Serdecznie Wam za to dziękuję.
Ten wpis to już nie nieme wołanie o pomoc..... tylko błaganie o pomoc matki, która chce zapewnić normalne dzieciństwo swoim dzieciom. Jeżeli jesteście w stanie, proszę o wpłaty na subkonto, żebym mogła zrealizować faktury wychodząc na czysto z zaległościami, mając fundusze na jedzenie dla całej trójki......
Czy jest ktos chętny pomóc tej rodzinie ? czy znajdzie sie jakas dobra dusza i im pomoże?? czy pozwolimy by dzieci i ich mama nie miały środków na jedzenie??? bardzo prosze o pomoc dla nich !!! nie bądźmy obojętni na wołanie samotnej matki !!!
Jak długo będziecie o NIM pamiętać tak długo ON będzie żył wśród nas Gdy umiera człowiek,życie staję się pustką... Gdy umiera dziecko,umiera cały świat...
Choroba dziecka jest największą tragedią jaka może przytrafić się rodzicom. Jednak wówczas dostrzegasz, że nie jesteś na świecie sam. Widzisz, że jest wiele osób, które chcą pomóc i zrobią to zupełnie bezinteresownie, dla których najlepszą nagrodą, będzie uśmiech Twojego dziecka. Zrozumiesz wówczas, że na świecie jest bardzo wielu dobrych ludzi. Musisz jedynie dać im szansę by mogli się wykazać. Taka tragedia może przytrafić się każdemu. Nie jesteś w stanie się do niej przygotować. Nie możesz oswoić się z tą myślą, przecież nikt Cię nie ostrzeże. Choroba może pojawić się, kiedy najmniej się tego spodziewasz. Z nami właśnie tak było... Nasze szczęście zostało nam brutalnie odebrane. Bez ostrzeżenia...
Pomóżcie nam w naszej walce. W każdej chwili możecie znaleźć się w takiej samej sytuacji, a wówczas na pewno chcielibyście, aby i Wam ktoś pomógł...Z góry dziękuję za okazane wsparcie,Monika - Mama przez duże M.
Są takie chwile...
kiedy czyjaś pomocna dłoń jest niezbędna. !!!
Pomóżcie nam w naszej walce. W każdej chwili możecie znaleźć się w takiej samej sytuacji, a wówczas na pewno chcielibyście, aby i Wam ktoś pomógł...Z góry dziękuję za okazane wsparcie,Monika - Mama przez duże M.
Są takie chwile...
kiedy czyjaś pomocna dłoń jest niezbędna. !!!
Muza
Najgorszy moment w życiu matki kiedy pada diagnoza RAK!
Nie mówcie tym, którzy stracili ukochanych, że „czas zagoi rany", nie mówcie, że „oni już nie cierpią". Najlepiej nie mówcie nic. Czas tych ran nie leczy. Pozostają, bo śmierć ukochanych jest też trochę śmiercią nas samych: coś w nas umiera. Żyjemy, ale nic nie jest tak, jak było przedtem, już nie jesteśmy tacy sami. (ks. A. Boniecki)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
<3 Dziękuję za komentarz <3
Dziękuję za życzliwość,dobre słowo i uśmiech.
Zapraszam znów będzie mi bardzo miło;)