Jakoś nigdy nie pisze z dnia codziennego co się dzieje u mnie w życiu osobistym.Jakoś nie potrafię może pisać albo zasmucać.Ale dzisiejszy dzień już całkiem nie pozwala mi ogarnąć życia codziennego.
Kiedy rano wstaje po porannej toalecie-wł sobie komputer aby poczytać co się dzieje na FB.
No i z samego rana już zła wiadomość-mój zaprzyjaźniony Kubuś synek Agi który tak dzielnie walczył z guzem mózgu idzie po opiekę hospicyjną.Na sama myśl HOPSICJUM robi się smutno :-(...tu można poczytać o dzielnym Kubulku https://www.facebook.com/KubusGrzelczak?fref=nf
Nie dowierzam ze tak szybko się dzieje bo wszystko było z nim dobrze ale choroba wróciła z dwojoną silą i nic człowiek nie poradzi aby ja zatrzymać.
Później po śniadanku jadę do koleżanki na kawę,a tam kolejna smutna wiadomość.Mama jej chora tak bardzo chora ze Bóg sam jeden wie ile daje jej czasu życia...Tez rak ,tu wykryty nie dawno dopiero zdiagnozowany...czas ucieka a choroba postępuje...smutek łzy i co poradzisz w takiej chwili ze będzie dobrze jak nie będzie.Zostaje modlitwa o cud.
Zmykam dalej do koleżanki na druga kawkę.Olka w tym czasie się bawi z jej dziećmi a my o niczym innym nie gadamy jak własnie o tej chorobie RAK!!!
Rozmawiamy o koleżance która własnie ma do odebrania wyniki guza piersi,wiec wiadomo martwimy się,dzwonie zapytać jak tam ale wynik odbiera jutro.Żeby już nie było dobrze kawkowa koleżanka pokazuje mi swoja pierś i tez tam wyczuwany ze coś jest.No i starch łzy i pytanie co to...Każe jej iść jak najszybciej do lekarza bo to czas jest naszym cennym darem.Wierze ze to nic złego ,jak u jednej tak u tej która zacznie się badać.
Wracamy z Olka do domu,biorę się za obiad a tu pik pik sms. Czytam -jutro idziemy na onkologie.Dzwonie pytam ,i co słyszę płacz i szlochanie.Pocieszam ale czy to coś daje ?
Nie daleko mnie w pewnej wsi malutki Iguś 9 miesięcy zachorował na guza mózgu,stan stabilny ale jest od 4 tyd w śpiączce...Ciągnę ta pomoc wsparcia bo kto nie jak ja zrozumie taka mamę?
Dzień taki ze usiąść i płakać razem z nimi wszystkimi...
W piątek jadę jeszcze do Natalki ,naszej nowej podopiecznej Fundacji-aby nie było ze mnie omija ale dziewczynka tez choruje na guza móżdżku.Ten rodzaj guza u dzieci jakoś mnie nie chce omijać...
Dzień pełen złych emocji ,złych wrażeń.Marzy mi się usnąć i obudzić aby to wszystko było tylko złym snem.
Ah dostaje teraz pisząc posta smsa---dostaliśmy się do Szlachetnej Paczki.Super wiadomość od Asi mamy Julci która choruje na Neuroblastome .Jako wolontariusz szlachetnej postarałam się pomóc Juli i jej mamie aby w ich rejonie dostali się do projektu.Poszukałam rejonu pani lider-i się udało.Wiem ze ta pomoc bardzo się im przyda...a o Juce można poczytać tu...może ktoś z was tez pomoże?
https://www.facebook.com/mikolajjulii?fref=ts